Miłość Kamili do rowerów zaczęła się, jak sama mówi, „z całą pełnością o całe wcześniejsze życie za późno”. Przyznaje, że przez 3 lata zobaczyła więcej miejsc i zdobyła więcej szczytów aniżeli przez wcześniejsze 30. To dzięki przesiadce na rower nadrabia zaległości. Rower to według niej podróż, która „niesie za sobą wiele nowego i pięknego, ale czasem również przyjmuje niespodziewany obrót. I na tę sytuację warto się zabezpieczyć”.
Kama postanowiła opowiedzieć nam o wyprawie w kryjące w sobie wiele tras i zróżnicowanych ścieżek Góry Izerskie. Dlaczego akurat tutaj? Jak się okazuje, chodzi o dostępność tych gór: „łatwo zastąpić zwykłe drogi pośród miasta drogami, które wiodą przez góry, gwarantując nam niezapomniane widoki. W Izerach możemy bardzo dużą część tras przejechać asfaltem, docierając w ten sposób na szczyty gór. To sprawia, że dostaniemy się tam praktycznie każdym rodzajem roweru, a trasa – poza kondycją – nie wymaga od nas zbyt wiele. Jesteśmy w stanie zaplanować swoją wycieczkę w taki sposób, że nawet na chwilę nie zjedziemy z asfaltu”. Dodajmy od razu ważną informację z punktu widzenia bezpieczeństwa jazdy – drogi te są wyłączone dla ruchu samochodów.
Przez torfowiska na rowerze
Izery przyciągają do siebie pięknem i niesamowitym klimatem, który bardzo różni się w zależności od pogody. Akurat w dzień, kiedy wydarzyła się ta przygoda, prognozy przewidywały piękne słońce… Jak się okazało: „ta optymistyczna wersja nawet sprawdzała się jeszcze w trakcie jazdy samochodem do Szklarskiej Poręby, ale już na miejscu zaczęło nieźle padać…”. Mimo wszystko – Kamila wraz z resztą ekipy, niezrażeni, wsiedli na rowery w Świeradowie, skąd ruszyli na Polanę Izerską. „Izery w deszczu i mgle są niezwykle urokliwe, pod warunkiem, że pogodzimy się z bardzo ograniczonymi widokami.” Postanowili wykorzystać tę wyjątkowo piękną, wręcz tajemniczą aurę i udali się na niebieski szlak wiodący przez torfowiska. Niesamowity odcień zieleni, jaki można tam spotkać, jest aż nierealny: „daje wrażenie, jakby ktoś cały ten krajobraz podkręcił kolorystycznie w Photoshopie… Jedziemy specjalnymi kładkami, przez spowite mgłą góry, które przenoszą nas wręcz w baśniową krainę.”
Assiatance na rowerowe niespodzianki
To zaskakujące, jak niewiele potrzeba, żeby znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości z dala od tłumów i ciągłej gonitwy. Przy okazji… z dala również od części zapasowych czy serwisu, który nagle może okazać się niezbędny – jak uświadamia nam, nauczona doświadczeniem, Kamila. „Fajną opcją jest możliwość skorzystania z infolinii, na której dowiemy się, gdzie znajduje się najbliższy sklep albo serwis, w którym zaopatrzymy się w uszkodzoną część czy chociażby w nową dętkę.” A co, jeśli jest niedziela, a sklepy i serwisy są zamknięte? Jak słusznie zauważa Kama, nikt pewnie nie rozważa eskapad rowerowych w tym kontekście. Takie podejście jest uzasadnione, ale pod warunkiem, że – podobnie jak autorka bloga – zabezpieczycie się na takie niespodziewane okazje. Tu z pomocą przychodzi oczywiście nasze ubezpieczenie „Na dwa koła”. Kamilę przekonaliśmy opcją Assistance: tym, że w razie awarii, w miarę możliwości, naprawimy jej rower na miejscu, by mogła jechać dalej. Spodobało jej się też to, że alternatywnie możemy ją wraz z rowerem przewieźć do najbliższego serwisu lub innego wskazanego przez nią miejsca. Jak sama stwierdziła, „jest to świetna opcja, zapewniająca beztroski, bezpieczny wyjazd”.
Rowerem na szczyt
Zanim jednak okazało się, że tym razem ubezpieczenie będzie pomocne, Kama wraz z resztą towarzystwa ruszyła w kierunku nieczynnej Kopalni Stanisław. Widoki w tej okolicy zapierają dech i Kamila zachęca do ich obserwowania zwłaszcza w słoneczny dzień. Co warte podkreślenia, na miejsce wiedzie asfaltowa jezdnia, dalej zaś czeka Was szeroka droga szutrowa. Z Kopalni warto skierować się na Polanę Izerską, wybierając malowniczą trasę, biegnąca po drugiej stronie zbocza, dalej już prosto w stronę Stogu Izerskiego na sam szczyt. Tam nie pozostaje nic innego, jak napawanie się przyrodą i panoramą gór. Droga powrotna jest lekka i przyjemna, pozbawiona oczywiście już jakichkolwiek podjazdów – prowadzi przez zbocze góry, asfaltem, ze Stogu Izerskiego do samego Świeradowa, umożliwiając raz jeszcze podziwianie nadzwyczajnych widoków.
Kiedy działa ubezpieczenie roweru i rowerzysty?
Taką też trasę pokonała ekipa Kamili. Gdy wydawałoby się, że wyprawa, a przy tym i ta opowieść, dobiegła końca (wszak do pokonania mieli jeszcze tylko kawałek miasta w drodze na parking), okazało się, że – jak to zwykle bywa – najtrudniej bywa już na tej ostatniej prostej. Co się wydarzyło?
„Nagle, dosłownie przy samym parkingu, kolega postanowił polatać, niestety z rowerem. A dokładniej przez rower…” Jak się okazało, próbował uniknąć zderzenia z psem, który wyskoczył zza zaparkowanego samochodu. Nacisnął zbyt mocno i nerwowo hamulce, po czym… wywinął spektakularnego orła. Jemu na szczęście, poza obiciem i otarciami, nic się nie stało, jednak rower poważnie ucierpiał i wymagał gruntownego serwisu, m.in. wymiany urwanych klamek hamulcowych. Jak się zapewne domyślacie, wszystko skończyło się dobrze dzięki naszemu ubezpieczeniu „Na dwa koła”: kolega Kamili został opatrzony, a rower błyskawicznie naprawiony, bez dodatkowych kosztów
i czekania w kolejkach.
Jak widzicie, nawet na najprostszych trasach może się zdarzyć coś niezaplanowanego. Warto jednak wsiąść na rower i przekonać się, jaka przygoda czeka za zakrętem. Jaka by ona nie była – nasze ubezpieczenie pomoże Wam wyjść z wszelkich tarapatów.