Jeśli irytuje Cię, że po 40 latach płacenia niemałych składek twoje świadczenie będzie wynosiło jedną trzecią lub jedną czwartą Twoich zarobków, to warto abyś dowiedział się, dlaczego tak się stanie. I kto będzie temu winny.
Odpowiedź nie jest zaskakująca: winna będzie demografia. Jak wpływa ona na system emerytalny?
Zajmijmy się tylko jednym elementem: długością życia. Oczywiście to wspaniałe, że żyjemy coraz dłużej. Świadczy to między innymi o rozwoju cywilizacyjnym. Ten wskaźnik jest jednak brany pod uwagę przy wyliczaniu wysokości miesięcznej emerytury. Przy pomocy specjalnego algorytmu, który uwzględnia średnią długość życia, suma składek przeliczana jest na wysokość miesięcznych świadczeń.
Emerytura to rodzaj ubezpieczenia
Podobnie działa to w segmencie komercyjnych ubezpieczeń. W Polsce takie produkty są jeszcze mało popularne. Na bardziej rozwiniętych rynkach za wypracowane w okresie aktywności zawodowej oszczędności, w momencie przejścia na emeryturę można jednak wykupić produkt, który gwarantuje dożywotnie wypłacanie dodatkowej prywatnej emerytury. Towarzystwo ubezpieczeniowe bierze pod uwagę średnią długość życia oraz wpłaconą kwotę i wylicza, ile może miesięcznie wypłacać.
Działa to na zasadzie ubezpieczenia, a zatem jedna osoba może pobrać jedno takie świadczenie i odejść z tego świata (będąc „stratną”), inna żyć będzie 95 lub 100 lat i w sumie w comiesięcznych świadczeniach dostanie więcej niż wpłaciła na początku. Chodzi o to, aby suma pieniędzy wpłaconych przez osoby rozpoczynające emeryturę wystarczyła dla nich wszystkich niezależnie, który jak długo będzie żył.
Pożyjemy nawet 10 lat dłużej niż nasi rodzice
To duże uproszczenie - eksperci muszą je wybaczyć - ale nie chodzi o to, aby brnąć w meandry ubezpieczeń emerytalnych, tylko o to, żeby zobrazować mechanizm oraz uświadomić, jaki wpływ ma średnia długość życia na wysokość świadczeń. Gdyby każda ze 100 osób, przechodzących w wieku 65 lat na emeryturę, wpłaciła po 100 tys. zł, a średnia długość życia wynosiłaby 70 lat, to każdej z nich można byłoby wypłacać po 1,6 tys. zł miesięcznie. Jeśli jednak średnia życia wynosiłaby 80 lat, to wszyscy dostawaliby po 550 zł. Wysokość zgromadzonego kapitału jest więc taka sama, ale wzrost życia o 10 lat powoduje spadek wysokości emerytury aż o 65 proc.
Po co tym piszemy? Według prognozy GUS-u, średnia długość życia w Polsce w 2050 roku (wtedy na emerytury przechodzić będą urodzeni w latach 80.) wynosić będzie – według różnych scenariuszy – od 82 do 84 lat. Będzie zatem o 7-9 lat dłuższa niż obecnie.
Jeśli wiek emerytalny nie zostanie podwyższony, to za te same, wypracowane przez 40 lat, pieniądze, trzeba będzie przeżyć nie przez 10, ale prawie 20 lat.
Długość życia to nie wszystko
Pomysł podwyższenia wieku emerytalnego nie cieszy się społecznym poparciem. Pozostaje zatem pogodzić się ze spadającą wysokością świadczeń mierzoną jako proporcja do wysokości ostatniej przed emeryturą wypłaty.
Niezależnie jednak od tego, czy wiek emerytalny będzie podwyższony czy nie, trzeba dodatkowo oszczędzać na emeryturę, aby zapewnić sobie w przyszłości jako taki standard życia. Na wysokość świadczeń wpływ mają bowiem też inne czynniki, jak choćby relacja liczby emerytów do liczby osób czynnych zawodowo.