„Zacznij oszczędzać, póki jesteś młody” – zapewne wielu z nas to słyszało i uznawało za truizm. Osoby, które nam to powtarzały, przekazywały w ten sposób – świadomie lub nie – prostą matematyczną zasadę, która dla niektórych jest wręcz magiczna.
Młody człowiek, oszczędzając regularnie, uzbiera 150 tys. zł, a starszy, odkładając tyle samo, niecałe 16 tys. zł. Skąd aż tak wielka różnica?
Magia procenta składanego polega na tym, że odsetki z jednego okresu powiększają kapitał, który podlega oprocentowaniu w następnym okresie. Czyli poza wpłacanym kapitałem, rosną ci odsetki od już wypracowanych odsetek. Im dłużej to trwa, tym większy jest Twój zysk.
Zobaczmy to na przykładzie oszczędzania na emeryturę. We wszystkich symulacjach przyjęliśmy, że osoby przechodzą na emeryturę w wieku 65 lat. Wcześniej odkładają po 100 zł miesięcznie. Średniorocznie ich pieniądze przynoszą zysk na poziomie 5 proc. W dalszej części tekstu opiszemy więcej szczegółów przyjętego przez nas modelu.
Zajmijmy się 25-latkiem. Skończył studia, zaczął pierwszą pracę i z każdej pensji odkłada po 100 zł. Ma przed sobą 40 lat oszczędzania. Przez ten czas odłoży 48 tys. zł. Przechodząc na emeryturę, wypłaci 153 tys. zł.
Teraz 40-latek. Pomyślał, że jego emerytura za 25 lat nie będzie zbyt wysoka i zmobilizował się do oszczędzania. Zdąży odłożyć 30 tys. zł, ale dzięki temu, że pieniądze były inwestowane, na czas, gdy zakończy aktywność zawodową, uzbiera mu się blisko 60 tys. zł.
55-latek zorientował się, że nie ma nic na czarną godzinę, a tą czarną godzina może się okazać czekająca go za 10 lat emerytura. Odkładając 100 zł miesięcznie, łącznie zdąży wpłacić 12 tys., a za dekadę wypłaci 15,6 tys. zł.
Rozbieżności między tymi przykładami są olbrzymie, jednak w małym stopniu wynikają z liczby wpłaconych stuzłotówek. Największa różnica bierze się z tego, ile te pieniądze miały czasu, aby wypracować zyski oraz z tego, że zyski wypracowane w jednym roku, procentowały w kolejnym.
I tak 25-latek w wieku 65 lat będzie miał 3 razy więcej niż odłożył. 40-latek już tylko 2 razy więcej. Natomiast 55-latek zdąży pomnożyć swoje oszczędności tylko o jedną trzecią. Bardziej obrazowy przykład?25-latek wpłacił tylko o 18 tys. zł więcej od 40-latka, a na koniec ma aż o 93 tys. zł więcej. I to jest ta magia procenta składanego.
Dla powyższych symulacji przyjęliśmy, że stopa zwrotu z inwestycji będzie na poziomie 5 proc. w skali roku, a kapitalizacja miesięczna. Dlaczego tak? Uznaliśmy, że to inwestycja długoterminowa, więc można inwestować np. w fundusze. Niekoniecznie tylko akcyjne, ale np. stabilnego wzrostu, bądź w instrumenty podobne, które nie są bardzo ryzykowne, a w długim czasie powinny przynieść godziwy zysk.
Czasowe spadki powinny zostać zrekompensowane wysokimi zyskami. Na nasze potrzeby uśredniliśmy ich wynik do 5 proc. zysku w skali roku. Wydaje się to bezpiecznym założeniem.
Bez podatku, ale z inflacją
Kolejna ważna sprawa: wypracowane oszczędności zjada inflacja. Za 40 lat 150 tys. zł nie będzie dużą kwotą. Jednak też z roku na rok te wpłacane 100 zł będzie coraz mniej warte, a zatem wysiłek związany z oszczędzaniem będzie maleć. W prawdziwym świecie odkładanie pieniędzy powinno wyglądać tak, że wraz ze wzrostem inflacji, a przede wszystkim wraz z każdą otrzymaną podwyżką, odkładana kwota powinna być wyższa.
W wyliczeniach zysków nie braliśmy pod uwagę podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Uznaliśmy, że najrozsądniej jest inwestować pieniądze w ramach Indywidualnego Konta Emerytalnego. IKE pozwala kupować jednostki funduszy inwestycyjnych, wybrać produkty ubezpieczeniowe czy też prowadzić rachunek maklerski i grać na giełdzie. Różnica polega na tym, że wypłacając pieniądze po 60 roku życia (lub później), jesteśmy zwolnieni z opłat wobec państwa, a to całkiem duża oszczędność.